Nigdy wcześniej nawet nie przypuszczałam, że moje dziecko może się zmienić pod wpływem innej osoby. Mój jedyny syn zawsze był grzeczny i życzliwy. Nie tylko jako dziecko, ale także gdy stał się dorosły. Dopóki się nie ożenił, często się spotykaliśmy, opowiadaliśmy sobie o różnych rzeczach, pomagaliśmy sobie nawzajem i nie mieliśmy przed sobą tajemnic.
Oczywiście w granicach rozsądku. Ale kiedy w jego życiu pojawiła się Paulina, wszystko się zmieniło. Jako prezent na ślub Kamil i Paulina otrzymali od jej rodziców mieszkanie. Było to jednopokojowe mieszkanie po remoncie, a co najważniejsze, należało teraz do nich.
Co prawda nie odwiedziłam ich ani jednego razu, ale syn pokazywał mi zdjęcia mieszkania na swoim telefonie. Niestety, po śmierci męża nie miałam żądnych oszczędności. Dlatego postanowiłam dać pannie młodej prawie całą swoją biżuterię. Powiedziałam jej, że jeśli będzie chciała przetopić, nie będę miała nic przeciwko.
Paulina to dziewczyna z charakterem. Zauważyłam, jak zaglądała do kopert, gdyż była ciekawa ile dostali pieniędzy w prezencie. Więc należy na nią uważać. Z drugiej strony pewnie będzie dobrą żoną, skoro tak się zachowuje.
Współczesne kobiety, wręcz przeciwnie, wydają pieniądze męża według własnego uznania. Potem się rozwodzą, zabierają połowę całego majątku i szukają sobie nową ofiarę. Oczywiście nie życzę tego Kamilowi.
Sześć miesięcy po ślubie Paulina powiedziała, że nie chce mieć dziecka. Przynajmniej nie teraz, póki mieszkają w jednopokojowym mieszkaniu. Jednak nie wie, co robić. Nie warto brać kredyt, lecz nie wiadomo kiedy uda im się zarobić na większe mieszkanie. Przecież Kamil nie został jeszcze dyrektorem jakiejś dużej firmy. Tak sobie głośno myślała.
Chodzi o to, że mieszkam w domu, który kiedyś zaczął budować mój mąż. Jednak remont nie został dokończony. Najgorzej jest w okresie zimowym. Nie mam pieniędzy na to, by ogrzać cały dom. Paulina zasugerowała więc, żebym sprzedała ten dom i kupiła sobie jednopokojowe mieszkanie.
Reszta pieniędzy zostałaby przeznaczona na to, by mogli kupić sobie większe mieszkanie. Wtedy można będzie zacząć mówić o dzieciach. Teraz rozumiecie jaką mam synową? Teściowa niech przeprowadza się do małego mieszkania, a oni dostaną to co najlepsze. Potem jeszcze zabiorą to mieszkanie i wtedy trafię do domu spokojnej starości.
O ile wcześniej mogłabym rozważyć jej propozycję, biorąc pod uwagę, że raz w miesiącu pomagaliby mi finansowo, to teraz - nie ma mowy. Z taką osobą jak Paulina należy uważać, gdyż można się po niej spodziewać wszystkiego.
Po tej rozmowie Kamil odwiedził mnie kilka razy. Zasugerował, że może warto zastanowić się nad propozycją jego żony. Po co mi duży dom, skoro mogę mieszkać w mieszkaniu oraz płacić za media o wiele mniej?
Jednak cały czas mówiłam, że się nie zgadzam. Nasze miasto dopiero zaczyna się rozwijać. Za 5-10 lat ceny domów znacznie wzrosną. Mój dom nie będzie już na obrzeżach, więc sprzedaż go teraz nie jest dobrym pomysłem. Któregoś razu wspomniałam o tym, że można się zamienić. Niech ich rodzina wprowadzi się do mojego domu, a ja wprowadzę się do ich mieszkania. To przecież to samo, co nie?
Ale Paulina nie zgadza się na to. Nie podoba jej się pomysł, że będą musieli najpierw wyremontować cały dom, podczas gdy ja będę mieszkać w mieszkaniu, które dostali w prezencie ślubnym, bez jakichkolwiek dodatkowych kosztów.
Ona chce wieść wygodne życie, nawet jeśli to, co zaproponowałam, bardziej się opłaca. Jest po prostu taką osobą, nic z tym nie da się zrobić. Kilka tygodni temu zachorowałam. Czułam się naprawdę źle. Leżałam i nie mogłam wstać z łóżka. Potrzebowałam leków, gdyż miałam gorączkę, kaszel i bolała mnie głowa.
Zadzwoniłam do syna i poprosiłam, żeby przyjechał. Miałam nadzieję, że przywiezie ze sobą jakieś jedzenie. Zdaję sobie sprawę, że młodzi ludzie nie mają czasu, ale ja nie mogłam nic ugotować. Wcześniej nawet nie przyszłoby mi to do głowy, gdyż Kamil od razu przyjechałby i zaczął mi pomagać.
Ale nie teraz. Przyjechał dopiero następnego dnia po moim telefonie. Zrobił mi theraflu, zostawił listek aspiryny, która prawdopodobnie straciła termin ważności, bo nie było nawet opakowania. Spojrzał na mnie, wzruszył ramionami i wyszedł. Dzięki Bogu, że moja przyjaciółka przyszła i przyniosła wszystko, czego potrzebowałam. Ale gdyby nie ona, co by to było?
Mój syn był moim przyjacielem, moim wsparciem przez całe życie. Miałam stuprocentowe zaufanie. Jednak kiedy się ożenił, staliśmy się sobie obcy. Nic nie mogę z tym zrobić, jednak jest moim jedynym dzieckiem, które bardzo kocham.
Racjonalna część mnie mówi, że więź, która nas łączyła, została zerwana. Najwyraźniej nadszedł moment, kiedy dokonał wyboru między mną a swoją żoną. Wybór jest oczywisty.