Wyobraź sobie, synowa nawet się nie kryje z tym, że mnie nie lubi! I mówi mi o tym prosto w oczy przy pierwszej nadarzającej się okazji. Ponadto, mój syn o tym wie! Oto ja, która ma sześćdziesiąt lat, czuję się „ulubioną” matką i teściową. Wiedziałam, że posiadanie jedynego dziecka to kiepski pomysł. Nie można trzymać wszystkich jajek w jednym koszyku.
Alicja, moja synowa, zawsze wydawała mi się zbyt energiczną i rozdrażnioną osobą. Nawet kiedy mój syn przedstawił nas sobie po raz pierwszy, nieswojo było patrzeć w jej czarne, ogromne oczy. Uważnie wszystkiemu się przyglądała. Jak się okazało, dobrym pomysłem jest częściej ufać swojej intuicji.
Ale wtedy po prostu odpędziłam od siebie niespokojne myśli i spróbowałam zaprzyjaźnić się z dziewczyną, którą przyprowadził mój syn, Michał. Co mogło pójść nie tak podczas pierwszego spotkania z przyszłą żoną mojego syna?
Po pierwsze, arogancja. W dzisiejszych czasach wiele magazynów dla kobiet, a nawet artykułów w Internecie, trąbi o tym, że pierwszą charakterystyczną oznaką toksycznego mężczyzny jest jego nieodpowiednie zachowanie wobec personelu. Wyobraź sobie, że w moim wieku nadal interesują mnie takie rzeczy.
Tak więc, tamtego razu w kawiarni, Alicja zachowywała się naprawdę niegrzecznie wobec kelnera. Zażądała, by wymienił jej deser, gdyż ten nie wyglądał zbyt atrakcyjnie. Była niegrzeczna i ogólnie zachowywała się wyzywająco. Próbowałam więc usprawiedliwić jej zachowanie tym, że była zdenerwowana. Jednak myliłam się.
Po drugie, wybacz, że poruszam ten temat, ale chodzi o wygląd. Mianowicie, głęboki dekolt i krótka spódniczka. Albo nawet mini kombinezon. Powiedziałabym, że sportowy, ponieważ był bardzo obcisły. Ale kto wie, jakie są aktualne trendy modowe. Podsumowując, kolejna oznaka braku szacunku do kogokolwiek wokół. Do mnie również, ponieważ Alicja wiedziała o naszym spotkaniu i mogła założyć coś bardziej przyzwoitego, gdyby tylko zechciała.
Kiedy zaczęli mieszkać razem po ślubie, było mi trochę smutno, ponieważ tęskniłam za moim jedynym synem. Przez miesiąc prawie że do nich nie dzwoniłam, ale potem zaczęłam od czasu do czasu dzwonić. To moje dziecko, jestem jego matką, chyba nie ma co się tłumaczyć.
Jak się okazało, Alicja z tego powodu również nie była zadowolona, więc w końcu zaczęła wprost mówić o tym swojemu mężowi. Kilka razy zdarzyło mi się usłyszeć, jak mówi mojemu synowi, żeby odłożył słuchawkę. Stała tuż obok niego, ale słyszałam ją, uwierz mi, że właśnie tak powiedziała.
Nie chciałam robić awantury, więc gdy spotkałam się z synem, zapytałam go, co się dzieje. Okazało się, że Alicja, moja synowa, jest osobą, która ma pewne problemy, ale nie jest to w 100% jej wina. Kiedyś była zwykłą, normalną dziewczyną. Ale potem związała się z młodym mężczyzną, zaszła w ciążę, partner nie chciał wziąć odpowiedzialności i przez to poroniła. Potem coś zaczęło się dziać z jej psychiką i Alicja musiała zwrócić się o pomoc do specjalistów.
Rozumiesz, prawda? Moja synowa najwyraźniej nie do końca jest zdrową osobą. Nawet jeśli Michał próbuje mnie przekonać, że jest inaczej. Że jest po prostu zestresowana i korzystała jedynie z konsultacji psychologicznych. W każdym razie, to wkrótce minie. No cóż, jestem innego zdania.
Najbardziej nieprzyjemna rzecz wydarzyła się później. Kilka dni później Alicja dowiedziała się od niego o naszej rozmowie. I straciła panowanie nad sobą. Zadzwoniła do mnie, zaczęła mnie oskarżać, że próbuję doprowadzić do ich rozstania z Michałem, że jestem okropną osobą i chcę się jej pozbyć. Jedyną pozytywną rzeczą w tym wszystkim jest to, że naprawdę kocha Michała, ale obawiam się, że tylko obsesyjną miłością.
Mój syn w ogóle nie potrafi stanąć w mojej obronie. Nie mogę zrozumieć dlaczego tak się dzieje. To tak, jakby był pod wpływem swojej młodej żony. Nie jest nieuprzejmy, ale zawsze próbuje mi uświadomić, że jest już dorosły i nie jestem częścią jego rodziny. To on decyduje, kiedy do mnie zadzwonić, kiedy mnie odwiedzić. Jednym słowem, jest samodzielny. Ale zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę słucha się swojej żony. Robi wszystko, co ona mu każe.
Warto dodać, że mój syn mieszka w trzypokojowym mieszkaniu swojej żony. Jest nowe, dopiero co wyremontowane. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że posiadanie nieruchomości jest w dzisiejszych czasach bardzo ważnym czynnikiem. Ale czy to jest tego warte, by skłócić syna z matką? Czy jest aż tak źle?
Wciąż mam nadzieję, że sprawy między nami jakoś się ułożą. Potrzeba tylko czasu i cierpliwości. Jednak powoli zaczynam uświadamiać sobie, że powinnam przestać się martwić i po prostu skupić się na swoim życiu.
Wypełniłam swoją rolę jako matka, i to całkiem dobrze. Mam zdrowe dziecko, które dorosło i ma własne życie. Reszta jest tylko jego zmartwieniem... Ale wciąż mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze.