Moje pierwsze i jedyne małżeństwo trwało nieco ponad 20 lat. Przez cały ten czas byłam pewna, że mam idealną rodzinę. Robiłam wszystko dla mojego męża, poświęcając się jemu i dzieciom.

Nie będę kłamać, zawsze uważałam siebie za dobrą żonę. Także uważałam, że jestem idealną gospodynią domową. W domu zawsze było przytulnie, pachniało świeżo ugotowanymi potrawami. Dobrze nam się układało z mężem. Często mnie komplementował, mówiąc, że ma wielkie szczęście, że jestem jego żoną.

Ale w pewnym momencie wszystko zaczęło się rozpadać. Dzieci dość wcześnie przeprowadziły się i zaczęły się usamodzielniać. Mój mąż zaczął zachowywać się wobec mnie zupełnie inaczej. Często czułam się tak, jakbyśmy byli sobie obcy, tylko mieszkali pod jednym dachem. Na początku myślałam, że to normalne, że to minie z czasem. Kryzys w rodzinie, prędzej czy później każdy to przechodzi.

Tyle że bardzo się myliłam. Pewnego dnia mój mąż wrócił z pracy bardzo przygnębiony. Powiedział, że musimy poważnie porozmawiać. Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło, więc zaczęłam się bać. Mój mąż powiedział wprost: „Chcę się rozwieść, przepraszam”.

W jednej chwili cały mój idealny świat runął w gruzach. Nie wiedziałam, co robić. Chciałam krzyczeć i płakać jednocześnie. Ale z jakiegoś powodu się powstrzymałam. Ogarnęło mnie dziwne uczucie pustki, które uniemożliwiało mi normalne funkcjonowanie. Dlaczego mi się to przytrafiło?

Okazało się, że mój mąż mnie zdradzał. I to od dłuższego czasu, tuż pod moim nosem. Miała na imię Maria i pracowała w tej samej firmie co mój mąż. Co więcej, znałam ją osobiście! Rozmawiałyśmy z nią kiedyś na jednej z firmowych imprez, na którą również zostałam zaproszona. Była bardzo ładną kobietą, wyglądała młodziej niż na swoje lata i nigdy nie była mężatką.

Przypomniałam sobie, jak powiedziała mi któregoś razu, że kariera jest dla niej najważniejsza. Wielki Boże! Jak to się stało, że mój ukochany mąż dał się na to nabrać? Czy naprawdę potrafi się nim zaopiekować tak samo jak ja? Czy będzie codziennie gotować mu śniadania, obiady i kolacje, prać jego rzeczy?

Kiedy się o tym dowiedziałam, zaczęłam analizować swoją przeszłość. Próbowałam zrozumieć, gdzie popełniłam błąd, co zrobiłam źle. Szczerze mówiąc, chcę wszystko naprawić. Wierzę, że mój mąż się opamięta i wróci do mnie.

Ale na razie jestem sama, bez żadnego wsparcia. Nawet mój 20-letni syn mówi mi, żebym przestała się zadręczać. Niech układa sobie życie. Ja też powinnam zrobić to samo. Zatem nie jestem już nikomu potrzebna?

Główne zdjęcie: wazne