Od samego dzieciństwa byłam spokojną dziewczyną. Rodzice kontrolowali mnie we wszystkim. Wracałam do domu punktualnie, dużo się uczyłam, pomagałam w obowiązkach domowych. W naszym domu mieszkała też starsza kobieta, znajoma mojego ojca, która przez ostatnie kilka lat zaczęła mieć problemy ze zdrowiem. Zgadnij, kto musiał jej pomagać, zamiast cieszyć się młodością?

Tak naprawdę sama zdawałam sobie sprawę, że starsza kobieta źle się czuje i bez zbędnych pytań chodziłam do niej, gotowałam jej obiady i sprzątałam mieszkanie. Zawsze bardzo się cieszyła na mój widok, to naprawdę sprawiało, że robiło mi się cieplej na duszy. Czasem jednak okazywało się, że moje potrzeby schodziły na dalszy plan. Gdybyś tylko wiedziała, ile randek, spotkań z przyjaciółmi i po prostu wolnych dni zmarnowałam przez to...

Potem, kiedy starsza kobieta odeszła, a ja miałam dwadzieścia lat, w końcu dojrzałam na tyle, by powiedzieć rodzicom „nie”. Wybuchł skandal, który trwał kilka godzin. Rodzice obwiniali mnie, zarzucając mi, że nocny klub jest dla mnie ważniejszy niż oni. Co za stek bzdur. Niemniej jednak wtedy zdałam sobie sprawę, że stałam się już dorosła. Po raz pierwszy spędziłam trzy dni z rzędu poza domem: mieszkałam u przyjaciółki w akademiku.

Potem poznałam chłopaka. Mieszkał sam, nie zależał od nikogo. Był moim pierwszym chłopakiem. Nie mogę powiedzieć, że byliśmy sobie bliscy, ale czułam się przy nim bezpiecznie. Po jakimś czasie rozstaliśmy się, ale pozostaliśmy w przyjacielskich stosunkach. Wprowadziłam się do przyjaciółki, wynajęłam pokój i zaczęłam mieszkać osobno, pomimo dezaprobaty moich rodziców.

Nowe znajomości

Po kilku latach i wielu związkach, które nigdy do niczego nie doprowadziły, w końcu znalazłam mężczyznę, który był dla mnie idealny. Inteligentny, oczytany, dobrze zarabiał. Trochę zamknięty w sobie, ale jak dla mnie to nawet zaleta. Zamieszkałam z nim i spędziliśmy razem wspaniałe sześć lat. Wszystko było dobrze, ale rutyna zniszczyła nasz związek.

Dowiedzieliśmy się o sobie prawie wszystkiego. Ja chciałam zobaczyć świat, podróżować. On natomiast skupił się na swojej karierze i wytrwale dążył do rozwoju zawodowego. Wiadomo, dobrobyt to bardzo ważna rzecz, ale czasem czujesz się niczym zamknięty w złotej klatce. Rozstaliśmy się. Przez kilka lat nie mogłam myśleć o żadnym innym mężczyźnie. Po prostu nikt mnie nie interesował.

Niedawno poznałam mężczyznę. Od razu mi się spodobał. Przystojny, spokojny, bez złych nawyków. Mówi, że przestał pić po burzliwej młodości. Nie zarabia zbyt dużo, ale nie narzeka na życie. Pracuje jako kierownik budowy. Tak, moi drodzy, nie każdy pracuje w biurze. Ale to stałe źródło dochodu i ogólnie ciężka praca.

Jest tylko jeden problem. Jest rozwiedziony i mieszka z dwójką dzieci. Poznałam ich, to są urocze i zabawne chłopaki. Ciągle coś gadają, są tacy słodcy i energiczni. Tata bardzo ich kocha, a ja lubię spędzać z nimi czas. Ale... Dwójka dzieci to zbyt wielka odpowiedzialność.

Zdaję sobie sprawę, że nie będę dla niego tą jedyną. Nie będzie pisał wierszy o tym, że jestem pierwszą miłością jego życia. Tyle że chciałabym tego. Naprawdę. Nie jest złym mężczyzną i naprawdę mi się podoba. Ale nie mogę się zdecydować na taki poważny związek. Ostatnim razem rozstałam się z chłopakiem z błahego powodu. Teraz zaczynam zdawać sobie z tego sprawę.

Nie chodzi o to, że jestem zdesperowana. Myślę, że to nie jest moja ostatnia szansa w życiu. Z drugiej strony nie jestem już dziewczynką, więc nie chcę zgrywać księżniczki. On tego nie doceni, gdyż zachowuje się inaczej. Nie mogę więc zdecydować, jak powinnam się zachować. Do tego też chce mieć własne dziecko. Och, co za czasy.

Główne zdjęcie: wazne