Nasze życie z mężem zmieniło się na lepsze wraz z przejściem na emeryturę. Nasze dzieci już były dorosłe i założyły własne rodziny, a my, staruszkowie, przenieśliśmy się do własnego domu z dala od zgiełku miasta. Przez całe życie brakowało nam spokoju i harmonii, ale w młodości nie mogliśmy sobie na to pozwolić. Zaoszczędziliśmy więc pieniądze i przeprowadziliśmy się poza miasto.
Teraz mamy własny dom z niewielką działką. Sławek chciał, żebyśmy mieli własny ogródek warzywny. Lubi uprawiać warzywa. Syn i córka lubią nas odwiedzać. Przyjeżdżają ze swoimi rodzinami w weekendy, na święta i wakacje. Oczywiście cieszymy się ze Sławkiem z tego powodu.
Latem robimy grilla i opalamy się, wnuki bawią się w basenie dmuchanym. Dzieci nie pomagają nam uprawiać warzywa. Uważają, że w dzisiejszych czasach wszystko można kupić w sklepie. Wszystko można znaleźć na półkach sklepowych, do tego cena jest przystępna, więc nie ma sensu tracić czasu na ogórki, jeśli ma się na to pieniądze.
Tyle że kiedy zrobię ogórki, dzieci od razu przyjeżdżają. Nie chodzi o pomoc. Jesteśmy w stanie poradzić sobie z uprawianiem warzyw. Pewnego dnia miło spędzaliśmy czas, zrobiliśmy przed tym grilla.
Potem wszyscy rozeszli się do osobnych pokoi, a ja zaczęłam zmywać naczynia. Wtedy usłyszałam, że ktoś rozmawia w sąsiednim pokoju. Postanowiłam podsłuchać.
Dzieci mają własne plany
Córka i zięć rozmawiali o spadku – o naszym domu. Córka powiedziała, że planuje go sprzedać, a pieniądze przeznaczyć na zakup mieszkania. Zięć zaaprobował ten pomysł i nawet przypomniał sobie, że zna pewnego agenta nieruchomości.
Następnie zięć namówił córkę, aby przekonała ojca, Sławka, do zrobienia remontu w domu (żeby można go było sprzedać za większą kwotę). Decyzja została podjęta. Ta rozmowa przyprawiła mnie o ból głowy. Poczułam się nieswojo.
Wychodzi na to, że zamiast pracować i oszczędzać na własne mieszkanie, nasza ukochana córka postanowiła pójść na łatwiznę. Nie mam pojęcia, kiedy zdążyła się zmienić. Zawsze jej mówiłam, żeby zawsze polegała na sobie.
Przyznam szczerze, że nie myślałam jeszcze o testamencie. Cóż, najwyraźniej będę musiała się nad tym zastanowić. Chyba powinnam przepisać ten dom synowi. Tak naprawdę to smutne, że nie mogę zaufać własnym dzieciom.
Nie wiem, kiedy stały się tak bezduszne... Wciąż mam nadzieję, że błędnie zinterpretowałam ich rozmowę. Mimo to nie bardzo chcę spotykać się z tą rodziną”.
Główne zdjęcie: youtube