Zazwyczaj to właśnie teściowa nieustannie wtrąca się w życie młodej rodziny i nie daje synowej spokoju, natomiast w naszej rodzinie jest wręcz przeciwnie. Chcę wyć do księżyca z powodu mojej synowej i jej niechcianych rad.
Od razu zauważyłam, że jest osobą towarzyską i gadatliwą. Jest również nietaktowna.
Natychmiast zaczęła zadawać bardzo osobiste pytania, na które nie zamierzałam odpowiadać dziewczynie, którą ledwo znam, nawet jeśli była narzeczoną mojego syna.
Tak naprawdę miałam nadzieję, że będziemy komunikować się dość rzadko, gdyż od razu uświadomiłam sobie, że mój syn ma własną rodzinę, więc nie powinnam się wtrącać w ich życie.
Ale moja synowa uważała, że wszyscy jesteśmy teraz jedną wielką rodziną. Do niej należałam ja, syn razem z synową oraz jej rodzice.
Nawiasem mówiąc, po spotkaniu z nimi zrozumiałam, na kogo tak bardzo jest podobna moja synowa.
Jej matka podczas pierwszego spotkania powiedziała mi, że jestem dobrą kobietą, lecz potrzebuję mężczyzny.
To nie w porządku, więc należy jak najszybciej rozwiązać ten problem. Zaczęła nawet szukać kandydatów wśród swoich znajomych, od czego ledwo ją odwiodłam.
Całe szczęście bardzo rzadko widuje się ze swatką, gdyż mieszka daleko. Ma własne sprawy i zmartwienia, więc przypominają o mnie dopiero na święta.
Jeśli chodzi o synową, to muszę komunikować się z nią bardzo często, co wcale nie jest mi na rękę. Wydaje mi się, że jest szczera i nie udaje, ale chyba wolałabym, żeby więcej milczała.
Uważa, że moja fryzura do mnie nie pasuje, że powinnam ubierać się inaczej, że powinnam wyrzucić sofę i kupić inną, że powinnam zmienić zasłony, że powinnam powiększyć sobie usta.
Najważniejszą rzeczą z tej całej listy jest oczywiście znalezienie mężczyzny. Nie jestem jeszcze stara, więc mogę szukać szczęścia. Każda osoba potrzebuje partnera.
- Mamy pewnego faceta w pracy, czy zechciałaby Pani go poznać? Ale przed randką powinna Pani udać się do fryzjera, by wyglądać pięknie - mówi do mnie synowa, po raz kolejny przychodząc na herbatę.
Któregoś razu próbowałam się jej pozbyć. Przyszła do mnie, lecz ja nie otworzyłam drzwi. Cała klatka wiedziała, że coś się stało. Synowa nawet wezwała ekipę ratunkową.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest złą osobą, zawsze mówi szczerze, ale czasami byłoby miło, gdyby w ogóle się nie odzywała, przynajmniej do mnie. Odpowiadałoby mi to.
Moje przyjaciółki mówią: ciesz się, że twoja synowa tak do ciebie lgnie. Ale ja nie widzę powodu do radości: zdążyła mnie już zanudzić swoją gadatliwością i niepotrzebną troską, a także niechcianymi radami.
Szkoda, że nie zachowała dystansu. Żylibyśmy według zasady „oni mają własną rodzinę, a ja mam swoją”.
Z synem nadal bym się komunikowała, ale bez komunikacji z synową jakoś bym przeżyła.
Porozmawiać z nią normalnie i poprosić, żeby się nie wtrącała w moje życie jest niemożliwe.
Nie zamierzam zachowywać się wobec niej okropnie, ponieważ syn się obrazi, gdybym była nieuprzejma wobec jego żony, przecież ona nic złego nie zrobiła.
Nie wiem co mam zrobić w zaistniałej sytuacja. Chciałabym jakoś ograniczyć komunikację z synową, ponieważ nie mam siły słuchać jej ciągłych rad. Całkiem możliwe, że to może doprowadzić do kłótni.
Główne zdjęcie: wazne