Niedawno mój ojciec ożenił się po raz drugi. Po tym wydarzeniu zaczął się ze mną rzadziej kontaktować. Na początku myślałam, że chodzi tylko o mnie.
Ale teraz tata spędza cały swój wolny czas z nową żoną i jej rodziną. Znajduje dla nich czas, ale o mnie już nie dba.
Moi rodzice bardzo się kochali, więc śmierć mamy była dla taty prawdziwym ciosem. W tym czasie studiowałam na pierwszym roku w innym mieście. Spędzałam z tatą każdy weekend i wakacje, ponieważ widziałam, jak było mu ciężko.
Starałam się być blisko niego, aby smutne myśli nie kłębiły się w jego głowie. Jest wysokim, wysportowanym mężczyzną, wiele kobiet na niego wtedy polowało. I nawet teraz wygląda znacznie lepiej niż jego rówieśnicy. Ale tata powtarzał, że nigdy nie było i nie będzie nikogo lepszego od mamy.
Po studiach wyszłam za mąż za mojego chłopaka Miłosza. Oboje mieliśmy po 22 lata, kiedy urodziła się nasza córeczka Kornelia. Takie imię wybrał dla niej właśnie dziadek. Szkoda tylko, że naszego życia rodzinnego nie można nazwać idealnym.
Miłosz szybko się nudził pracą, więc co chwilę zaczynał jakąś nową. Po ślubie byliśmy zmuszeni przeprowadzić się do mieszkania mojego ojca. Ta decyzja również zdenerwowała mojego męża, ponieważ na tle wysportowanego emeryta na pół etatu wyglądał jak słaby leniwy człowiek, który nie jest w stanie utrzymać swojej rodziny. Dla jego ego był to ogromny cios.
Narodziny Kornelki tylko wszystko pogorszyły. Miłosz chciał być najlepszym ojcem i mężem, ale tak naprawdę nic nie robił w tym kierunku. „Wyprowadźmy się stąd, proszę, Ola” - cały czas jęczał mąż.
- No ciekawe, gdzie niby mamy się wyprowadzić i za co będziemy żyć? - zapytałam w odpowiedzi.
- Dostajemy kasę za małą, zawsze można zrobić drugie dziecko, będzie jeszcze więcej.
- No pewnie, będziesz robić biznes na dzieciach. A ja będę rodzić nowe dziecko co rok. Nie jestem inkubatorem, Miłosz, czas, żebyś sam zarabiał - złościłam się.
Ale czas mijał, a Miłosz nadal był oburzony i nic nie robił. W końcu oświadczył, że nie czuje się już mężczyzną w cudzym domu i po prostu odszedł. Kilka miesięcy później rozwiedliśmy się. Przez cały ten czas mój ojciec powtarzał, że będzie wspierał każdą moją decyzję i pomagał mi w każdy możliwy sposób.
Ale wszystko się zmieniło, gdy w życiu taty pojawiła się Joanna. Na pierwszy rzut oka była miłą, zadbaną i uprzejmą kobietą. Pracowała jako pielęgniarka w pobliskim szpitalu. To tam poznała się z moim tatą, a pół roku później wzięli nawet ślub. W przeddzień ślubu zaczęłam zauważać chłód ojca.
Kiedyś widywaliśmy się co drugi dzień, a teraz kilka razy w miesiącu. Na początku myślałam, że jest zajęty przedślubnymi zmartwieniami, ale powodem było coś innego.
Po ślubie tata zamieszkał z Joanną, a ja i Kornelia zostałyśmy w jego mieszkaniu. Czułam się samotna bez ojca, ale zdawałam sobie sprawę, jak ważne było dla niego zajęcie się własnym życiem osobistym. Tylko teraz nie miał dla mnie czasu.
Od znajomych dowiedziałam się, że ojciec regularnie wyjeżdżał na wieś lub w góry z Joanną i jej dziećmi. Najbardziej irytujące było to, że nikt nigdy nie zaproponował mi takich wspólnych wypadów. Pewnego dnia zadzwoniłam do ojca, a Joanna odebrała telefon:
- Cześć, Olu! Czym się tak przejmujesz? - zapytała. - Jesteś dorosła, weź pod uwagę, że twój ojciec ma teraz inną rodzinę. Poświęcił ci większość swojego życia, zostawił tobie i Kornelce mieszkanie.
Pozwól mu teraz żyć dla siebie. Nie wiedziałam nawet jak mam odpowiedzieć macosze. Kiedy mój tata wpadł po kolejną część swoich rzeczy, zapytałam go wprost:
- Tato, dlaczego oddaliłeś się ode mnie i Kornelii?
- To nie tak kochana. Po prostu nadszedł czas, żebym zaczął żyć dla siebie. Jesteś dorosła, musisz zdawać sobie sprawę, że nie zostało mi wiele lat - odpowiedział mi tata. Byłam zdruzgotana jego słowami.
Powtórzył mi niemal dosłownie to, co powiedziała Joanna. Tydzień później żona taty wstawiła zdjęcia z kolejnego rodzinnego pikniku, na którym nie było miejsca dla mnie i Kornelki.
Popłakałam się, kiedy to zobaczyłam, on i córka to najbliższe mi osoby. Może się opamięta i wszystko będzie jak dawniej.
Główne zdjęcie: str