Mój były mąż jest maminsynkiem. Mimo to mam z nim dwójkę dzieci. Czy kobiecie z dwójką dzieci trudno jest żyć samotnie, bez wsparcia i pomocy? Trzeba przyznać, że bardzo. Ale życie nigdy nie jest łatwe i przyjemne. Na pierwszym miejscu muszą być własne zasady. Jeśli nie możesz być z danym mężczyzną, to lepiej odejdź. Bez względu na wszystko.
Poznaliśmy się z Kubą w bardzo młodym wieku. On właśnie skończył studia, a ja byłam na trzecim roku. Chodziliśmy razem na spacery, mieliśmy wielu wspólnych znajomych. Wszystko było cudowne. Ale... Błędy młodości wydają się takie niewinne, gdyby nie ich konsekwencje. Tak, zaszłam w ciążę. Ale trzeba przyznać, że Kuba od razu mi się oświadczył. Jestem mu za to wdzięczna.
Mieszkał z mamą w dużym, czteropokojowym mieszkaniu. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że jest maminsynkiem. Pani Laura nie była złą osobą. Ale chodzi o to, że zamierzałam wyjść za jej syna. Na początku Pani Laura bardzo się cieszyła. Obiecała, że znajdzie się miejsce dla wszystkich, a ja nawet jej nie będę zauważać. I tego typu rzeczy.
Zdecydowaliśmy się na skromny ślub, uczestniczyli tylko rodzice. Niemal od razu zamieszkałam z Kubą i jego mamą. Potem był poród. Mój pierwszy i dlatego bardzo się bałam. Dzięki Bogu, wszystko poszło dobrze. Zostałam wypisana ze szpitala, więc razem z córką zamieszkałyśmy z Kubą i jego mamą.
Chciałabym również zaznaczyć, że Kuba szybko znalazł pracę. Jednak często wychodził po pracy na drinka z kolegami. Przychodził dość późno, choć zawsze starał się pomagać mi w domu. Przez jakiś czas znosiłam takie zachowanie, ale potem zaczęłam wyrażać swoje niezadowolenie. Na reakcję teściowej nie trzeba było długo czekać.
Pani Laura jest bardzo bezpośrednią osobą. I bardzo władczą. Nie omieszkała mnie pouczyć, że mieszkam u nich, a jej syn ma prawo odpoczywać po pracy. Co z tego, że jest ojcem? Przecież zarabia pieniądze. A ja muszę dbać o dom, sprzątać, gotować i tak dalej. Generalnie młodzi ludzie teraz robią co im się żywnie podoba. Kiedyś było zupełnie inaczej, kobiety rodziły w polu.
Tak wyglądały moje pierwsze dwa lata macierzyństwa. Mój mąż o niczym nie decydował, teściowa za każdym razem wyżywała się na mnie, byłam wszystkiemu winna. Zaczęłam sobie dorabiać w domu, aby nie zwariować. Tak więc, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży po raz drugi, zastanawiałam się przez chwilę, czy nie przerwać ciąży.
Jestem wdzięczna moim rodzicom. Dowiedzieli się, że jak wygląda moje życie w cudzym domu. Dowiedzieli się i zasugerowali, żebym po prostu się do nich wprowadziła. Zdarza się, wszyscy się rozwodzą. Bez względu na to, ile miałabym dzieci, zawsze będą mnie wspierać. I tak właśnie zrobiłam. Pani Laura krzyczała na mnie bardziej niż mój mąż. Oskarżała mnie o wszystko, co najgorsze, złorzeczyła. Mówiła, że chcę odejść od męża, ponieważ za mało zarabia.
Przecież nie chodziło o jego pracę. Życie z tyranem to coś okropnego. W każdym razie rozwiedliśmy się z mężem. Minęło sporo czasu, dzieci podrosły, młodsze poszło do przedszkola. Któregoś razu miałam wyraźny sen.
Moja była teściowa siedzi w białej sukience i patrzy gdzieś w dal. Wpatruję się w nią, ale ona zdaje się mnie ignorować. Wtedy rozległ się ten nieprzyjemny, monotonny dźwięk. Nagle się obudziłam. Zanim zdążyłam otworzyć oczy, zadzwonił telefon. Odbieram, po czym zdaje sobie sprawę, że dzwoni Pani Laura. Piękny początek dnia. Lepszego sobie nie można wymarzyć.
Nawiasem mówiąc, na wszelki wypadek przeczytałam w senniku, co to wszystko może oznaczać. Otóż opowiadam: teściowa się śmieje - czekają niepowodzenia, jeśli płacze - wręcz przeciwnie. Jeśli jest w ciąży, oznacza to, że wkrótce czeka Cię przeprowadzka, a jeśli tak się złożyło, że znajduje się w trumnie - czeka Cię przypływ gotówki. Nawiasem mówiąc, jeśli walczysz z nią we śnie, oznacza to smutne wieści. Ale co z moją byłą teściową, całkiem zdrową?
Jeśli w skrócie, Pani Laura skarżyła się na samopoczucie swojego syna. Kuba od kilku miesięcy bardzo źle się czuje i praktycznie nie wstaje z łóżka. Teściowa zapraszała lekarzy, ale nikt nie potrafił mu pomóc. Albo przemęczenie, albo depresja. Podsumowując, nic dobrego. W końcu bez pracy mogą utrzymywać się tylko z jej emerytury, która oczywiście jest niska.
Kiedy zapytałam ją, po co mi te informacje, teściowa odpowiedziała w swoim stylu. Na początku zamilkła, potem zaczęła podniosłym tonem wspominać o tym, jak kiedyś mieszkaliśmy wszyscy razem i że mam od niego dwójkę dzieci, jej wnuków. Ale stopniowo zaczynała mówić coraz łagodniejszym głosem, coraz ciszej.
Chodziło o to, żebym przyszła zobaczyć się z Kubą i być może z nim porozmawiać. Gdybym mogła trochę pomóc w prowadzeniu domu, przecież dobrze wiem, jak wszystko wygląda. Była teściowa sobie nie radzi, a nie ma nikogo innego do pomocy. Ciekawe, dlaczego tak jest? W każdym razie wysłuchałam jej i odpowiedziałam, że nie jestem zainteresowana jej propozycją. Życzyłam jej powodzenia i rozłączyłam się.
Jeśli sądzicie, że po tym wszystkim zaczęłam rozważać czy pomóc ojcu moich dzieci, przecież minęło już tyle czasu... Mylicie się. Nie obchodzi mnie to, co się dzieje w ich rodzinie. Nie mam zamiaru wracać do tego domu, w którym byłam poniżana i wyśmiewana. Skoro moja teściowa potrafiła rozkazywać synowi przez całe jego życie, nawet po tym, jak został ojcem, to dlaczego nie zrobi tego teraz, nie rozkaże mu wstać i pójść do pracy?
Przede wszystkim należy siebie szanować. I nie ulegać prowokacjom. Nawet jeśli musisz walczyć każdego dnia. Musiałam się męczyć przez długi czas. Jednak to się już nigdy nie powtórzy. Oni mają swoją rodzinę, a ja mam swoją. Jeśli coś im się nie podoba, to nie jest to moja sprawa. Przekonałam się o tym na własnej skórze i już nigdy o tym nie zapomnę.
Główne zdjęcie: youtube