Co oznacza człowieczeństwo? Jest to zdolność do bycia życzliwym, okazywania współczucia i empatii wobec innych. To właśnie czyni nas ludźmi. W końcu, na przykład w świecie zwierząt, im jesteś starszy, tym mniejsze masz szanse na przetrwanie. Zwierzęta są uczciwe wobec siebie i nie okazują współczucia.
Jednocześnie my, ludzie, stworzyliśmy całą infrastrukturę, aby zapewnić godne życie osobom starszym. Istnieje zarówno pomoc publiczna, jak i indywidualna. Osoby starsze mogą czuć się komfortowo nawet przy stosunkowo niewielkich kosztach. A jednak, co czyni nas ludźmi? To umiejętność niesienia pomocy tam, gdzie jest ona aktualnie potrzebna. Tam, gdzie nie ma nikogo innego, kto mógłby pomóc.
Po zakończeniu związku, który trwał pięć lat, miałam depresję przez kolejne sześć miesięcy. Nie chciałam jeść ani pić. Moi znajomi i przyjaciółki bardzo mnie irytowali. Nawet moja własna matka, z którą mieszkałam w tamtym momencie, wzbudzała we mnie niezbyt pozytywne emocje. To był prawdziwy koszmar, nikomu bym czegoś takiego nie życzyła.
Jednak dzięki silnej woli oraz pomocy moich rodziców powoli zaczęłam dochodzić do siebie. Każdego dnia brałam życie w swoje ręce, a nawet zaczęłam spotykać się z innymi ludźmi. Później znalazłam pracę, wyprowadziłam się od matki, by mieszkać osobno i ten rozdział mojego życia został zamknięty.
Aby w jakiś sposób nauczyć się jeszcze bardziej doceniać życie, podjęłam pracę jako opiekunka osób starszych. Na początku oczywiście nie było łatwo. To było dziwnie. Ale z czasem zaczęłam zdawać sobie sprawę, że wszyscy jesteśmy ludźmi i starość przyjdzie do każdego z nas. Nauczyłam się rozumieć starszych ludzi, ich potrzeby i oczekiwania.
Zaproponowano mi pracę jako opiekunka starszej kobiety. Miała 90 lat i głównie leżała. Potrafiła sama dojść do toalety, ale na nic więcej nie miała siły. Przeważnie leżała z zamkniętymi oczami, ale nie spała. Aby Pani Weronika się nie nudziła, włączałam muzykę lub opowiadałam jej historie ze swojego życia.
Wiedziałam, kiedy podobała jej się ta muzyka, którą puszczałam lub sposób opowiadania historii, a kiedy nie. Starsza kobieta potrafiła się uśmiechać lub wręcz przeciwnie, zaciskać usta. Nauczyłam się zwracać na to uwagę, więc można powiedzieć, że nawet się komunikowałyśmy. Oczywiście nie była to zbyt ciekawa komunikacja, ale lepsze to niż nic.
Zatrudniły mnie jej dzieci: pulchny, niski mężczyzna o imieniu Piotr oraz szczupła i również niska Ewelina. Jej dzieci były dla mnie uprzejme, ale ciągle się ze sobą kłóciły, a nawet krzyczały. Powodem ich kłótni było mieszkanie. Nie potrafiły podzielić nieruchomości. Chodziło o trzypokojowe mieszkanie Pani Weroniki, w którym mieszkała starsza kobieta.
Dziwnie było na to patrzeć, jak dwoje dorosłych ludzi się ze sobą kłóci. Każdy z nich miał swoje własne argumenty: rodzina, długi, oczekiwania i perspektywy. Jednak zauważyłam, że w zasadzie nie darzyli siebie sympatią.
Ogólnie rzecz biorąc, starałam się nie zwracać na to uwagi. W końcu to nie była moja sprawa. Jednak było oczywiste, że nie są biedni: markowe ubrania, dbają o siebie. Do tego dobrze płacili. Generalnie wyznaję zasadę nie wtrącać się w życie innych osób. W tym przypadku postąpiłam tak samo.
Lecz nie podobało mi się patrzeć, jak Pani Weronika zaciska usta, gdy słyszała krzyki za ścianą. Cóż zrobić, to są własne dzieci. Bez względu na to, ile mają lat, każda matka traktuje je jak małe dzieci.
Pewnego razu, gdy opiekowałam się wieczorem starszą kobietą, zaniepokoił mnie dziwny dźwięk. Chodzi o to, że potrafiłam rozpoznać kiedy Pani Weronika zasnęła, wtedy po prostu czytałam książkę, którą przyniosłam ze sobą. Starsza kobieta potrafiła obudzić się wcześnie rano i potrzebowała pomocy. Dlaczego więc nie wykorzystać tego czasu jak najlepiej?
Ale tym razem obudziła się znacznie wcześniej i znalazła nawet siłę, by mnie zawołać. Z trudem wskazała palcem na górną półkę i zamknęła oczy, najwyraźniej będąc wyczerpaną. Wyciągnęłam wszystko, co tam znalazłam. Były to stare rzeczy, które nie miały żadnej wartości poza wspomnieniami. Było tam coś w rodzaju butonierki, zdjęcia młodej kobiety, broszki, spinki do włosów i książki, która była poświęcona kompozytorom.
Pani Weronika patrzyła na te rzeczy, uśmiechając się, ze łzami spływającymi po policzkach. Nawet na mnie nie spojrzała. Było oczywiste, że myśli o przeszłości. Usiadłam obok niej i pomagałam jej utrzymać równowagę, podczas gdy przeglądała te rzeczy. Wczesnym rankiem odeszła, a na pamiątkę zostało mi zdjęcie młodej kobiety, która odeszła w moich ramionach.
Kiedy jej dzieci dowiedziały się o tym, zaszła w nich dziwna zmiana. Przestały być samolubnymi. Piotr zapytał mnie, czy jego matka odczuwała ból. Powiedziałam, że nie.
W ciągu minuty dwoje dorosłych ludzi, brat i siostra, już obejmowali się ze łzami w oczach. Płakali cicho, zapominając o wszystkich kłótniach i nieporozumieniach. Chciałam zapytać lub w jakiś sposób dowiedzieć się, jak podzielą mieszkanie lub co w ogóle z nim zrobią. Ale kierując się własną zasadą, postanowiłam nie wtrącać się w ich życie.
Nadal opiekuję się osobami starszymi. Lubię tę pracę, ponieważ mogę dowiedzieć się wiele o ludziach, gdy są najbardziej otwarci. W ten sposób poznaję samą siebie. Wciąż mam stare zdjęcie w ramce, które stoi w najbardziej widocznym miejscu. Przedstawia ono młodą kobietę, pełną nadziei i energii. To zdjęcie Pani Weroniki mnie fascynuje. Kobieta, która przeżyła całe życie i w końcu odeszła. Prawdopodobnie nigdy o niej nie zapomnę.
Główne zdjęcie: youtube