Moja mama od zawsze marzyła, żebym dobrze wyszła za mąż. Dlatego bardziej dbała o mój wygląd niż o osiągnięcia w szkole. Jednak nigdy się nie zgadzałam z podejściem mojej mamy, chciałam być niezależna.
Jeżeli chodzi o życie prywatne, to mama miała pecha. Nie pamiętam ojca, mama nigdy o nim nie mówiła. Ale podczas mojego dzieciństwa miałam sześciu ojczymów - tyle razy moja matka wychodziła za mąż. Wybierała bogatych mężczyzn, żeby móc rzucić znienawidzoną pracę nauczycielki i wieść dostatnie życie.
Nie wszyscy mężowie mojej mamy chcieli, żebym z nimi mieszkała, więc często zostawałam z babcią. Nie pochwalała zachowania mojej matki, często się kłóciły, ale babcia zawsze była dla mnie miła.
- Och, moja droga, ależ trafiła ci się matka - mówiła do mnie często, głaszcząc mnie po głowie.
Nie zauważałam nic niepokojącego. Nie tęskniłam za mamą, czułam się dobrze mieszkając z babcią. Tym bardziej, że od czasu do czasu mama pojawiała się w moim życiu i nawet przez jakiś czas mieszkałyśmy razem z jej mężem. Odeszła od swojego ostatniego męża, kiedy miałam już jedenaście lat. Właściwie to on ją wyrzucił z domu. Mama wróciła do domu z torbami i podbitym okiem. Nigdy więcej nie wyszła za mąż.
Mieszkałyśmy wszystkie razem w domu mojej babci. Mama zaczęła pracować w szkole, a ja się uczyłam. Rok później babcia odeszła, a mama zauważyła, że jestem już dorosła.
- Kobieta musi być inteligentna, by dobrze sobie radzić w życiu. Możesz pracować, ale tak naprawdę powinnaś dobrze wyjść za mąż. Wtedy twoje życie będzie wyglądało zupełnie inaczej.
Dziwiło mnie to, gdyż wychowała mnie babcia, która zawsze powtarzała, że powinnam się uczyć, nie zależeć od nikogo. Mama postanowiła działać.
Chodziłam na castingi, do szkoły modelek, mama kupowała mi piękne ciuchy i uczyła mnie robić makijaż, gdy miałam trzynaście lat. Wszystko to sporo kosztowało, ale nie szczędziła wysiłków i pracowała nawet jako korepetytorka, żeby na wszystko nam starczyło.
- Musisz dobrze wyjść za mąż. Piękna, szczupła, wyglądasz wspaniale. Kiedy znajdziesz bogatego męża, nie będziesz miała żadnych kłopotów. Z kolei ja również nie będę musiała pracować na starość.
- Pamiętaj, najważniejszą rzeczą dla kobiety jest dobrze wyjść za mąż!
Ciągle mówiła to samo. Pamiętałam to lepiej, niż swój numer telefonu.
Po liceum poszłam na studia. Miałam wokół siebie mnóstwo adoratorów, ale ze względu na to, że miałyśmy z mamą zasadę, że musiałam przedstawiać jej chłopaków, żaden nie wytrzymał dłużej niż dwie randki.
- Nawet nie patrz na takich chłopców. Oni nie są w twoim typie. Ty jesteś o wiele atrakcyjniejsza niż oni!
Kiedy poznałam Damiana, wiedziałam, że nie powiem o tym mojej mamie. Bardzo mi się podobał. Ale on się różnił od tych, których mama uważała za ludzi sukcesu: przyjezdny, nie miał mieszkania ani samochodu, jego rodzice to zwykli ludzie.
Jednak po roku spotykania się w tajemnicy, zdaliśmy sobie sprawę, że nie ma sensu dłużej utrzymywać wszystkiego w sekrecie - byłam w ciąży. Damian był przeszczęśliwy, a ja byłam przerażona. Wcześniej mogłam odkładać rozmowę z mamą licząc na to, że wszystko jakoś się ułoży, ale nie mogłam dłużej tego odkładać.
Mama zareagowała właśnie w taki sposób, jakiego się spodziewałam. Krzyczała, że wszystko zepsułam i nie mam prawa jej tego robić.
- Dlaczego mi to robisz... Rujnujesz zarówno swoje życie, jak i moje...
Mama wyrzuciła mnie z domu. Nawet nie chciało mi się płakać, z jakiegoś powodu to było tak, jakbym w końcu poczułam wolność. To tak, jakbyś miał zatkany nos przez długi czas, a potem zaczynasz stosować krople do nosa i znów możesz swobodnie oddychać.
Damian rozwiązał wszystkie problemy związane z tym, gdzie będziemy mieszkać. W weekend pojechaliśmy do domu jego rodziców. Spotkanie wyglądało zupełnie inaczej niż to, które odbyło się w domu mojej mamy.
- To wspaniała nowina. Będziemy z ojcem pomagać najlepiej jak potrafimy, nie przejmujcie się - powiedziała matka Damiana.
Byłam na czwartym roku, natomiast Damian już kończył studia. Jego rodzice powiedzieli, że musi skupić się na nauce, więc jak na razie będą opłacać nasze mieszkanie. Postanowiliśmy nie urządzać wesela - tylko wziąć ślub, spędzić czas z rodziną, zaoszczędzić trochę pieniędzy. Z resztą już wtedy miałam mdłości.
Postanowiłam zaprosić mamę na ślub. Co prawda nie odebrała, ale wysłałam jej smsa. Gdzieś w głębi duszy miałam nadzieję, że instynkt macierzyński w niej zwycięży. Przyszła do urzędu stanu cywilnego, ale wyraźnie nie z miłości do córki.
Nie tylko przyszła na mój ślub ubrana w strój żałobny, miała zapłakaną twarz, ale przyniosła jeszcze sztuczne kwiaty. Po ślubie rzuciła mi je i powiedziała, że jest rozczarowana, po czym wyszła. Rodzice mojego męża byli zszokowani. Z resztą ja też, ale starałam się zachować spokój.
Nie rozmawiałam z mamą od sześciu miesięcy. Niedługo rodzę i wiem na pewno, że nie powiem jej o narodzinach mojego dziecka. Jej gest ze sztucznymi kwiatami był bardzo wymowny, wszystko dobrze zrozumiałam. Skoro już nie uważa mnie za swoją córkę, nie będę jej zawracać głowy. Nawet jeśli coś pójdzie nie tak w moim życiu, nie zamierzam zwracać się do niej o pomoc.
Główne zdjęcie: youtube